![]() Koroni i Methoni
Jeden dzień postanawiamy
przeznaczyć na zwiedzanie twierdz w Koroni i Methoni. Nazywano je "oczami
Wenecji" gdyż z ich murów śledzono ruchy statków z Grecji do Italii. Jedziemy
zwykla, lokalna drogą wiec trafiaja sie lokalne klimaty: pikapy z ludzmi
i zwierzyna wszelaka na pace Pierwsze z miast na celowniku to Koroni Wjeżdzamy do miasta i natychmiast
cofamy sie w czasie. Waskie uliczki, ze trudno sie przecisnac. Dla aut
wlasciwie tylko jedna droga - pozostale za waskie i po schodach. Po raz
pierszy widzimy też prawdziwe ryby!!! Sa na jednym ze stoisk w poblizu
portu. Droga, którą sie poruszamy prowadzi do portu własnie. Tutaj dopiero
można sie zatrzymać - duzy parking dla aut. W porcie znaleźć mozna też
restauracje i wszekiej maści sklepiki z pamiatkami.
Zaczynamy od... obiadku. Koroni to miejscowość turystyczna. Wybór dań większy. Do dyspozycji mamy również ryby (horrendalne ceny). Poza tym jak zwykle miesa z grilla i sałatki - grecka i pomiodorowa (identyczna z grecka tylko bez fety). To zaczyna być frustrujace. Znajomi, którzy w Grecji byli twierdzili, że bywali ciagle głodni. Nie chciało mi sie w to wierzyć. Teraz juz wiem - menu jest tu zbyt krótkie. Dania nurza sie szybko. Bo ile razy można jeśc salatke grecka? Dziś pora na macki
Zwiedzanie twierdzy Z portu widać i mury i wejście
do warowni. Jej budowe rozpoczeto 1206 r. Do dnia dzisiejszego ogromnej
grubości mury zachowaly się nieźle, chociaż sa miejsca gdzie cale partie
umocnień "zjechały" wraz ze stromym brzegiem do morza. Za murami znajduja
sie prywatne domy z ogródkami oraz żeński klasztor Timiou Prodromu.
Spacerkiem przemieszczamy sie wąskimi scieżkami obok domków i zagladamy
do kosciółków.
![]() ![]() ![]() ![]()
Z murow widzielismy
rozległa plaże po drugiej stronie cypla, na ktorym znajduje sie twierdza.
Wracamy do aut i naprawde waskimi uliczkami docieramy na miejsce. Tamże
wygodny parking i mozliwosc wynajecia lezakow (6 eu za 2 + parasol). Piasek
bylby bardzo przyjemny gdyby niebył tak goracy! Gola stopa stapac mozna
tylko tam gdzie siega cien parasola. UWAGA - woda w morzu zawiera bardzo
duzo trawy morskiej. Niby nic ale jednak dosyć dziwnie plywa sie w tym
sianie.
Miato i twierdza znajduja
sie po drugiej stronie Pólwyspu Messeńskiego. W drodze widać nastepujace
zmiany. Budowlańcy prostuja zakrety i rozkopują wzgórza. I jeszcze przygoda
z osiołkiem. Zauważam go przy drodze i zatrzymuję się celem wykonania pamiatkowej
fotki. Osiolek również mnie spostrzegł i pęęęęęęęęędem przybiegł. Został
nagrodzony herbatnikiem Docieramy do miasta i parkujemy auta w zagajniku przy palaży. Potem spacerkiem przez miasto i do twierdzy. Jest naprawde ogromna. Budowana w tym samym czasie co widziana wcześniej warownia w Koroni przytlacza swoja wielkościa. W porownaniu z Koroni - jest tu wiecej do obejrzenia. Wewnatrz znajduja sie nieliczne ruiny domow, katedry, tureckiej łażni i kilka korytarzy. Tu rowniez potężne mury nadgryzione sa zebem czasu - w kilku miejscach leża zrujnowane u podnóża cypla. Na uwage zasługuje mały,
dobrze zachowany fort do którego biegnie waska, kamienna grobla.
Jak wszedzie - i tu obecni
sa sprzedawcy melonów i arbuzów oferujacy owoce prosto z paki swoich pikapow.
W planie mielismy jeszcze
zwiedzanie pobliskiego Pałacu Nestora. Jednak ze wzgledu na pózna porę
ogladamy okolice, w ktorej sie znajduje z daleka, myśląc juz o powrocie
do domku.
|