KALAMATA

(link do strony miasta)
 

Wyświetl większa mapę

 
 
 


Kalamata to najwieksze miasto południowego Peloponezu, słynace z upraw fig i oliwek (odmiana kalamata - duże i zielone). Tych ostatnich dane mi było spróbowac w salatkach (zawsze z pestkami) i przyznam szczerze - nie bardzo smakowały. 

Zabudowa miasta jest nieciekawa. Głownie sklada się z brzydkich, niewysokich bloków z dużą ilościa tarasów.
I nic dziwnego. Jest to rejon bardzo aktywny sejsmicznie. Ostatnie duże trzęsienie ziemi zdarzylo sie tutaj w 1986 r (zginęło 20 osób). W lutym biezącego roku ziemia równiez była tu niespokojna. Wstrząsy ocenione na 7,3 stopni w skali Richtera wywolały panike w mieście. Ich epicentrum znajdowało się na morzu, ok. 61 km na południowy zachód od miasta i były odczuwalne nawet w Atenach (link)

Wśród niewielu zachowanych zabytków najciekawszy jest frankoński zamek Geoffreya Villehardouin na północy miasta, zbudowany przez krzyżowców w XIII w. Nam nie było dane go zobaczyć - remont. 

 

Miła pani w kasie pozwoliła wejść jedynie do pobliskiego amfiteatru (budowla jak najbardziej nowozytna - odlana z betonu ;)
 
 

W okolicach zamku znajduje sie jeszcze:

  • Mały, bizantyjski kościół z Xw - symbol miasta.
  • Muzeum Benaki w którym znajdują się ważne zabytki archeologiczne z regionu Messinia, obejmujace chronologicznie okres od epoki brązu do czasów rzymskich,
  • The Military Museum of Kalamata - muzeum eksponujace różne rodzaje broni i mundurów wojskowych Greków w różnych okresach historycznych,
  • Galeria Miejska i Gallery of Modern z ok. 500 eksponatami sztuki greckiej.

 

Obok zamku zlokalizowany jest też duży, nowoczesny kościół z przepieknymi malowidłami i popiersiami  dostojników kościelnych przed wejsciem.


Miasto

Nie wybierajcie się tu w ciagu dnia. Zastaniecie miasto pozamykane, smutne i byle jakie. Prawdziwe życie zaczyna sie tu po 17-tej. Nagle okazuje się, ze jest tu mnostwo ludzi, a brzydkie ściany pokrywaja wielobarwne kramiki z wszelakim towarem.


 

Dworzec kolejowy

Zlokalizowany w centrum, obecnie zamkniety jest miejscem ekspozycji starych pociagów i spotkań (kawiarnie). Niestety wandale zeszpecili piekne zabytkowe parowozy graffiti.

Sklepy

Brak tu marketów duzych sieci. Jedyne wieksze to Lidl (ma ocieniony parking - docenicie to jesli postawicie auto w tutejszym sloncu) i Champion ale maja zaopatrzenie umiarkowane. Wiele za to mniejszych marketów juz w mieście. 

Ulubionym sklepem naszych dzieci był zlokalizowany w pobliżu portu JUMBO - duzy market z zabawkami (polecam - tanio)
 

Port

Jak widać na satelitarnym zdjeciu na górze strony miasto posiada całkiem spory port. Jednak w czasie naszego pobytu niewiele statków tu zawineło. Magazyny portowe - stały w ruinie. Bardziej żywa była część zajmowana przez rybaków, jednak w wakacje, ze wzgledu na ograniczenia połowów też niewiele sie tu dzieje.


 

Plaża

Całe wybrzeże to jeden dlugi ciag kamienistych plaż z parasolami, restauracyjkami i całym tłumem turystów (jak dobrze, ze mieszkamy ZA Kalamatą ;). Ciekawie pracuje obsługa barow. Poniewaz budynki znajduja sie po drugiej stronie ulicy kelnerzy muszą przeciskac sie pomiedzy ciagle przejeżdzajacymi autami.

Dla milusińskich jest też wesołe miasteczko i plac zabaw. Wszystko czynne dopiero wieczorem (w dzień wszystko jest tak rozgrzane, że az parzy!)
 
 
 
 

Okolice

W wolnym czasie zwiedzam okolice miasta. Jest tu tak troche byle jak. I nie chodzi tu o budynki - ciagle w budowie, żeby nie płacic podatków ale o niezadbane uliczki i podworka. Wszędzie po krzakach stoja stare łady i niezywe juz pikapy. Ogrodzenia byle jakie, brak porządnych chodników.

Z ciekawostek. Podczas jednego ze spacerow wypatrzyłem oryginalny i ciagle uzywany piec na jednym z podwórek. Przypadkowo zabładziłem też do szkoly jeżdzieckiej.

Obok naszego domku mielismy market a w nim mala rzeźnie. Rano stały tam auta wypełnione kozami i bydłem.
 
 
 
 


 
 
 


poprzednia strona
powrót do wprowadzenia