Droga do Kalamaty
Plan zaklada ominięcie Aten zeby nie nadkladać drogi. Z autostrady zjezdzamy w okolicach miasta Thiva. UWAGA - przejazd jest dosyć trudny. Nam pomogła nawigacja ale oznaczenie drogowskazami jest fatalne. Droga, ktora jedziemy jest waska i kreta. W wiekszości bez mozliwości wyprzedzania (zakrety i podwójna ciagła) ale Grecy radza sobie. Nie dziwi więc ilosć przydroznych kapliczek przy takiej jeździe. Na obiadek zatrzymujemy się w przydroznym barze. Pomimo tego, że jest 40 st. obsługa ubrana jest w fartuchy zalozone na T-sherty. Ufff. Lokal w którym sie zatrzymalismy posiadał ogromny grill weglowy, na którym piekły sie jednocześnie duże ilosci miesa - to dla klientów na wynos. Ponieważ Menu bylo dla nas zagadką poprosilismy o mozliwośc wyboru tego co widzielismy w kuchni. To co nam się spodobalo to papierowe obrusy (spotykalismy sie z nimi wszędzie, poza Atenami) zimna woda i chleb, na start. Potem grillowane mieso, grecka sałatka i... koniec menu. UWAGA - nigdzie poza Kalambaką nie bylo mozliwosci zamówienia do posiłku soku. Nawet przewodnik National Geographic zawierajacy uproszczony słownik nie podał takiego wyrazu do posługiwania się w restauracji. Na autostrade wracami w okolicach miasteczka Mandra. Z okien zobaczyc mozna Pireus i morze gdyż droga przebiega wybrzeżem. Z niecierpliwoscia wypatrujemy kanału. I jest! Zjerzdzamy na pobliski parking. Oczywiście upał jak jasna ... Przez Kanał Koryncki przerzucony jest też most dostepny dla ruchu lokalnego, z chodnikiem dla pieszych. Spacerkiem przechodzimy podziwiajac strome sciany wykute w skałach. Wypatrujemy statku, ktorego zobaczenie jest podobno dobrym znakiem w podrózy i... jest! ![]() ![]() W miedzyczasie wydzwania do nas sympatyczny Grek od ktorego wynajmujemy dom. Umawiamy sie na przyjazd. Wg mapy autostrada prowadzi
do samej Kalamaty. Nie jest to prawda. Kończy sie w okolicach Tripoli,
by potem biec zwykła, lokalna trasą. UWAGA - czasami widać pozostałosci
jakiejs autostrady, która wyglada na opuszczona i zniszczona (w wyniku
trzęsień ziemi, pożarów ?). Do Kalamaty przybywamy okolo 18.00. jesteśmy
umówieni na spotkanie z właścicielem domu pod hotelem FILOKSENIA (duży
i trudno go przeoczyć). Dziwimy sie dlaczego nie podał po prostu adresu.
I wszystko jasne - tu nie ma na domach nr. Sa nazwy ulic, nawet w alfabecie
łacińskim, numerów nie. Nasz dom znajduje się w Verga Messinias (link).
Tam tez sie udajemy
|