ATENY
Jak wygladają Ateny na codzień? Przeczytajcie jak opisuje miasto chłopak mieszkajacy tam na stałe przewodnik.onet.pl/forum.html)
 

Przybywamy do miasta póznym wieczorem. Autko dopyrkotało się jednak co dodaje opytmizmu. Przejezdzamy przez środek miasta. Waścicwie nabyłem wczesniej mapke ale zorientowanie się w tym gdzie jestesmy bardzo utrudnione. Bładzimy w bardzo dobrym kierunku ponieważ w pewnym momencie widać Akropol. Podążamy dalej szukając hotelu. Znajdujemy go na obrzeżach, w pobliżu centrum olimpijskiego. 

Rano mamy chwile czasu na zwiedzanie. Staramy się zabładzić jak poprzedniego dnia w pobliże Akropolu ale nie udaje sie. Bładzimy w gaszczu malych, jednokierunkowych uliczek. Wreszczcie docieramy do centrum i szukamy parkingu. W poblizu Bazaru jest podziemny. Koszt spory bo 9 Eu pierwsza godzina i 1 Eu każda nastepna ale lepiej tak niz blakac sie niewiadomo jak długo a czasu przeciez mamy niewiele. 

Bazar - szukajac greckich klimatów spacerujemy po targowisku (mnostwo owoców i warzyw) i zgaladamy na tutejszy bazar. Najciekawiej jest chyba na centralnym targu mięsa i owoców morza na rogu Athinás i Evripídou. W zabytkowym budynku z XIX w., pośród połci mięsa oraz stosów serc, wątróbek i zwierzęcych uszu, nie ma miejsca dla słabych duchem. W środkowej części hali działa targ rybny, pełen skrzących się wszystkimi kolorami owoców morza wyłożonych na marmurowych blatach. Nieco dalej na zachód ciągnie się prowizoryczny targ owocowo-warzywny; stragany pod gołym niebem otaczają tutaj wstrzymane chwilowo wykopaliska archeologiczne. W przyległych uliczkach urzędują sprzedawcy wszelakiego jadła, kręcący się pomiędzy workami z grochem i fasolą, solonymi rybami, beczułkami z oliwą i wielkimi kręgami sera.
 

PLAKA - ze swymi alejami i schodami zbudowanymi według planów tureckich, to dzielnica idealna na spacery w ciągu dnia, zwłaszcza odkąd stworzono w niej strefę ruchu pieszego, a samochody nie mają tu wstępu z wyjątkiem kilku głównych ulic. Oprócz licznych zabytków z czasów rzymskich i osobliwych, bardzo interesujących muzeów, zachowały się tu ślady egzotycznej przeszłości kontrastujące z betonową rzeczywistością metropolii. Warto też, jeśli czas pozwoli, odwiedzić w niedzielny ranek pchli targ wokół placu Monastiráki.






Obszar dzielnicy obejmującej Síndagmę, Odós Ermou i Akropol pokrywa się z grubsza z obszarem Aten z początków XIX w., sprzed odzyskania niepodległości przez Grecję. Im dalej od Síndagmy, tym więcej pojawia się przy wąskich, krętych uliczkach, XIX-wiecznych budynków w stylu neoklasycystycznym. Na Plákę warto wybrać się zamkniętą dla samochodów Odós Kidathinéon, która rozpoczyna się w pobliżu kościołów: anglikańskiego i rosyjskiego przy Odós Filellínon, na południe od Síndagmy. Uliczka łagodnie opada obok Muzeum Greckiej Sztuki Ludowej, przez zielony skwer z jedną z nielicznych ocalałych zabytkowych kafejek na rogu, i dalej, przez zapchaną kawiarniami Plákę do ulicy Hadriana, Odós Adrianoú, która przecina niemal całą Plákę od Łuku Hadriana do Tezejonu.
 

Akropol


 
 

Obecnie, tak jak i w przeszłości, na Akropol wejść można tylko od jednej strony: z tarasu nad agorą. Tędy w czasach antycznych prowadziła stroma Droga Panatenajska (Święta Droga). Wejście na wzgórze stanowi masywna, monumentalna podwójna brama, zwana Propylejami. Współczesny szlak jest łagodniejszy, biegnie zakosami przez bramę rzymską (tzw. Bramę Beuliego), wzniesioną w III w. n.e.

Kupujemy bilety - koszt - 12 Eu. W drodze wypilismy już 1,5 l wody. Na szczęście za kasami jest kranik z którego plynie filtrowana woda do picia. Nalewamy 1,5 l na drogę. Powoli wspinamy sie na górę. 

Co warto zobaczyć ? Opis poniżej.

Teatr Dionizosa - budowę Teatru Dionizosa rozpoczęto w V w. p.n.e., a ukończono ostatecznie w IV w. p.n.e. To właśnie tu odbywały się prapremiery dramatów Sofoklesa, Ajschylosa, Eurypidesa czy Arystofanesa.Obecnie teatr nie robi już tak dużego wrażenia (ławy są w połowie zniszczone a między nimi rośnie trawa), ale w naszej wyobraźni wciąż możemy zobaczyć jeden z największych teatrów starożytnej Grecji, w którym zgromadzonych jest 17 000 widzów. 


Odeon Herodesa Attyka - Nazwa Odeonu pochodzi od nazwiska bogatego Ateńczyka, Herodesa Attyka, sławnego mówcy i nauczyciela Marka Aureliusza.To właśnie on ufundował tą budowlę w darze dla swojego ukochanego miasta w II w n.e.
Budynek odeonu łączy w sobie cechy teatru greckiego i rzymskiego. Jego plan przypomina teatry greckie, natomiast wysoka, ozdobiona łukami i niszami fasada jest charakterystyczna dla teatrów rzymskich. Trzydzieści dwa rzędy siedzeń tworzą widownię dla pięciu tysięcy widzów, wznoszącą się pionowo na stoku Akropolu; W latach 1848-58 odeon był poddany renowacji, po tym jak Turcy przerobili go na warowny fort. Na nowo wyłożono marmurem ławy dla widzów oraz uzupełniono zniszczone łuki górnych pięter fasady. Obecnie można śmiało stwierdzić, że jest on najlepiej zachowanym teatrem starożytnym i bywa często wykorzystywany zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem

Propyleje (Propylae)

Na Akropol wchodzimy przerz Propyleje. Zostały one zbudowane w latach 437-432 p.n.e. przez Mnesiklesa - jednego z twórców Partenonu, jako swoista przeciwwaga dla świątyni.  W czasach starożytnych ściany tego pomieszczenia ozdobione były licznymi obrazami - tu, bowiem znajdowała się słynna Pinakoteka, pierwsza na świecie galeria malarstwa.

Partenon (Panthenon)

Partenon, największa i wciąż najświetniejsza budowla Akropolu, powstała w ciągu zaledwie 15 lat od 447 do 432 r. p.n.e. Z oddali wydaje się, że stoi on bezpośrednio na skale. W miarę zbliżania się budowla wyrasta coraz wyżej i wyżej na swej wielostopniowej podstawie, potężnieje, staje się coraz bardziej majestatyczna i okazała. Mimo, że Partenon nie ma dziś dachu, ścian wewnętrznej celli oraz barwnych malowideł belkowania i szczytu, mimo że obecny wygląd odbiega od swej antycznej wspaniałości, lekkości, elegancja i niemal wzorowa harmonia budynku oddziałują dziś tak samo jak kiedyś.
Tak naprawdę Partenon nie był prawdziwą świątynią. Nigdy nie stał przed nim ołtarz ofiarny a 12-metrowy posąg Ateny, zrobiony ze złota i kości słoniowej stojący wewnątrz kolumnady Partenonu, stanowił bardziej reprezentacyjny obiekt sztuki oraz lokatę pieniędzy. Partenon pełnił przede wszystkim rolę skarbca. W oddzielnym pomieszczeniu, zwanym opistodomosem, znajdował się skarb państwowy zgromadzony przez Związek Morski. Rok rocznie z całej Grecji w formie podatku do Aten spływało 11 ton srebra. Na sam Partenon i posąg Ateny potrzebne było 20 ton srebra. Gdyby mieszkańcy Aten nie mieli ambicji wzniesienia świątyni, której nawet dach był z czystego marmuru, i wystawienia najcenniejszego posągu w całej Grecji, Partenon nie byłby zapewne takim arcydziełem. Budowlą tą Ateńczycy chcieli także zaznaczyć dominującą pozycję swojej nauki i techniki w Helladzie. I to było dla nich głównym bodźcem do tak wielkiego dokonania w zakresie nauki, architektury i rzemiosła

Erechtejon - ostatnie, wielkie dzieło ukończone przez Peryklesa. Znajduje się on na północ od Partenonu a zbudowane zostało na miejscu, gdzie wcześniej znajdowała się dawna świątynia, która powstała na ruinach dawnego mykeńskiego pałacu. To tutaj, w symbolicznym pojednaniu, czczono równocześnie Atenę i innych patronów miasta, Posejdona i Erechteusa. W miejscu tym, według mitologii, Atena i Posejdon spierali się o prawo do władania nad Attyką.


UWAGI

  • Latem Ateny to bardzo gorace miasto. Na szczęście zarówno u podnurza Akropolu jak i obok Partenonu sa punkty czerpania wody pitnej.
  • Karnet na zwiedzanie ma sześć kuponów upowazniających do zwiedzania Akropolu, Agory Greckiej, Agory rzymskiej, Teatru Dionizosa, Światyni Zeusa, Keramikos - antycznej nekropolii.
  • Na teren wykopalisk nie mozna wnosic plecakow (przechowalnia), ani jedzenia czy napojów typu coca-cola.

 

Wracamy ta sama drogą - przez Plake. Po zwiedzaniu mozna zanabyć pamiatki w licznych tutejszych sklepikach. Uwaga - nie należy od razu płacić podanej ceny. Sprzedawcy bardzo chetnie ja obniżą po malej negocjacji. Po wiekszej - obniżą bardzo. Tutaj zanabywamy pamiatkowe obrazki, niestety nie akwarelki lecz olej. Nie sa to arcydzieła lecz zwykła radosna twórczośc dla turystów, głównie widoczki z wysp. Na Place jest wszystko ale mnie zainteresował sklepik z odlewami z brazu. Hełm prezentowany na zdjeciu obok był bardzo niewygodni i ciezki. Nie mówiac o cenie 500 Eu .
 
 
 


 
 

Podczas spaceru zanabywamy dla syna lody. Okazuje sie, ze pracuje tu sympatyczna Polka. Dziewczyna własnie przyjechała do matki, na stałe. Od wrzesnia - do greckiej szkoły a w wakacje - dorywczo w restauracji. 

Jeszcze obiadek w jednej z restauracji. Naganiacz, który namawiał nas do zatrzymania sie w jego lokalu ujal nas swoja serdecznością i gablota w wystawionymi potrawami dzieki której wiadomo co zamowić. Dziś bedzie FASOLA. Pyszna, inaczej niż w Kardamili - smaczna i na pewno nie z puszki.
 
 


Uciekamy z miasta. Dziś mamy dotrzeć jeszcze w okolice Olimpu. Zobaczymy jak auto - jak da rade wjedziemy (na sam szczyt prowadzi droga). Po drodze poatrymy jeszcze na Świątynie Hefajstosa.  Poświęcona patronowi kowali i odlewników, była prawdopodobnie wybudowana w tym samym czasie, co Partenon, a zachowała się jednak dużo lepiej. 

Droga przez miasto to meka. Nie ma zadnego znaku na wylot!!! Mamy planik miasta ale co z tego - co wymysle trase to okazuje sie ze niemożna tak jechać bo albo jest zakaz skretu, albo jedokierunkowa. Nawet jak juz znajdujemy drogowskazy - sa niejednoznacze. Z radoscia opuszczamy miasto
 
 
 
 
 


Pedzimy w Kierunku Olimpu. Naszym celem jest miasteczko Litochoron o którym przewodnik National Geographis pisze, że jest świetnym punktem wypadowym do zwiedzania okolicy. Docieramy późno w nocy i kłopot. Hoteli jest tu mnóstwo. Na samym rynku cztery. Jednak... dzis mamy sobote. Nigdzie nie ma miejsc. Nie ma gdzie postawic auta, nawet wszystkie miejsca w restauracjach sa zajete!

Tragedia. Pedzimy do Katerini. To wieksze miasto wiec moze i łatwiej znaleźc lokum? na miejscu okazuje się ze nie mamy racji. Ponadto, zadnej tablicy jak wrócic na autostrade, no tragedia i to jeszcze tak późno. Na slepo znajduje wyjazd i ... obok hotel. Lokujemy sie z ulgą.

Rano, nie chce nadwyrężać auta i omijamy jednak Olimp kierujac sie najkrótsza droga do domu.
 
 
 
 


MACEDONIA

O drodze wspomniałem juz przy opisie trasy do Grecji wiec tym razem tylko ciekawostki.

Droga powrotna biegnie autostradą o bardzo starej nawierzni. Pełno w niej dziur i trzesie. Przejazd przez granice Grecko-Macedońska bezproblemowy. Oplata za autostrade - 3 bramki po 1 Eu. W drodze do Grecji w jednym z punktów zarzadano oplaty w wysokosci 2 Eu i zamiast kwitu dostaliśmy RESZTE 10 dinarów w postaci smiesznego banknotu z ptaszkiem .


Jeśli znurzy was droga warto zatrzymać sie w ruinach miasta STOBI. Widać je z autostrady więc nie sposób je przeoczyć. Przyjemnym aspektem zwiedzania ruin (prace archeologiczne ciagle tu trwaja) jest spokój i brak ludzi (w porównaniu a Akropolem - raj). W kasie (stary kiosk) mily pan, który za zwiedzanie podaje zene umowna, my placilismy 7 Eu za wszystkich moj brat dzień wczesniej 3,5. O bilecie oczywiscie mozna zapomnieć. 
 
 
 
 
 

o Stobi (Stoboi) za www.e-makedonija.pl

"Nazwa tego miasta pierwszy raz pojawia się w roku 197, jakkolwiek jego poczatki są datowane 400 lat wcześniej. Środkowa część Stobi tworzy wczesnochrześcijański kompleks budowli religijnych z IV-VI w n.e.. Ze starego antycznego miasta zachował się teatr z II wieku, przepiękne gmachy z fontannami i mozaikami, jak też mozaiki i freski na ścianach, co świadczy o tym, ze Stobi przetrwało 300-400 lat n.e. Przepiękne są rezydencje bogatych mieszkańców Stobi: Partenij, gdzie przebywał car Teodozjusz (388 r.), Peristerij i in. Rzadkim pomnikiem architektonicznym w Stobi jest bazylika biskupa Filipa. Reprezentatywne są Centralna i Północna bazylika, jak tez dwie bazyliki poza miastem, znajdujące się przy skraju cmentarza miejskiego. Łącznie w Stobi zostało odkrytych 18 mozaik podłogowych, przedstawiających zwierzęta, wykonane we wspaniałej zielonej, niebieskiej, czasem nawet czerwonej kolorystyce. Najstarsze antyczne mozaiki zostały odkryte właśnie w Stobi, w starej bazylice biskupiej, z monogramami Chrystusa."
 




 

Po zwiedzaniu mozna zajrzec do sklepiku i restauracji przy wejsciu. Tutaj - duzy wybor win.
 


SERBIA

Granica z Macedonia nie nastreczala problemu. Kolejka niewielka, kontrola zamyka sie w zerknieciu w paszporty. Po paszportach jes jeszcze kontrola celna. celnicy tak miło sobie rozmawiali, ze nie zatrzymałem sie do sprawdzenia. To był bład, Pani celnik krzykiem poleciła sie cofnac. Przeprosiłem i powiedziałem po polsku, ze przecież nie było nikogo do kontroli (mili państwo siedzieli i gadali nieopodal). Ponieważ nasze słowiańskie jezyki sa podobne miła pani zrozumiała i obruszyła sie po serbsku, że przecież ONI tu są . Na szczęście żarty żartami i dalej nie bylo problemów poza pokazaniem okladek już sprawdzonych wcześniej paszportow.

Przed Belgradem pojawiają się całe tłumy Turków jadących do domów w Niemczech, Holandii i Francji. Na jednym z parkingów, gdzie zatrzymalismy się na obiad, pod każdym drzewem rozkładała się duża rodzinka. W restauracji mieliśmy do wyboru menu Tureckie i Serbskie. Tureckie było lepsze poniewaz zawierało tez opis dań po serbsku co mniej wiecej mozna bylo zrozumieć.

Na nocleg wybieramy Belgrad. Ponieważ dwa dni wczesniej droge przetarł moj brat (wracał wcześniej z tylko jednym noclegiem właśnie w Belgradzie) bylo nam latwiej. W hotelu dostalismy mapkę (taka dla turystów z reklamami) wiec gdy zdecydowalismy sie na wypad wiedzielismy gdzie i jak sie poruszać. Spotkani Polacy w drodze na wakacje posługujac sie nawigacja mieli z tym problem (brak planu miasta). Jednak co prawdziwa mapa to mapa .

Belgrad to bardzo smutne miasto. Za dnia widać ze wszystkie budynki sa jakieś szare, "okopcone"? Z autostrady widac ładna panoramkę z która kontrastuja slumsy po drugiej stronie rzeki.
Za to wieczorem - to zupełnie inna sprawa. Zabytki podświetlone, mnóstwo ludzi, temperatura 30 st. 
Na poczatek wybieram sie na spacer sam - na zakupy. Jednak mamy niedziele i wszystko jest zamkniete. Postanawiamy wybrac się do centrum, juz samochodem - cala rodzinka. Jest świetnie. W centrum - skusił nas tutejszy Mc Donald's. Po raz pierwszy widziałem BIG MACA z CZTERECH kotletów . Zakupy uskuteczniam w jednym ze sklepików - coś ala nasza Zielona Żabka. Place w dinarach, wymienionych wcześniej w hotelu.
Około 22.00 wracamy do hotelu.
 








Rano wyruszamy w kierunku Węgier. Droga mija glatko. Jednak widać, że choć to dalej Bałkany to jednak juz nie Grecja. Przede wszystkim jest duzo zieleni i rzeki (w Grecji tylko puste koryta). No i znikneły pikapy. Zamiast nich pojawiaja sie przyczepki.
 

GRANICA 

W poniedziałek jest tu znikomy ruch. Po serbskiej stronie odprawa prosta jak zwykle. Po Wegierskiej nie jest już tak łatwo. Każde auto jest kontrolowane dokladniej, z wybebeszaniem bagaży. Za przejsciem trzeba wykupić winiete na autostrady. Minimalna opłata jest wyższa niż gdy jechaliśmy do Grecji i wynosi tym razem 8 Eu za 4 dni.

Dalsza droga to ciagła jazda po autostradach (wybieramy opcje drogi przez Bratysławe). Przed Belgradem trzeba zatankować. Zapłaciłem w Euro ale słooono - 100Eu za 60 litrów ON. Po wyjeździe ze stacji benzynowej okazalo się ze ruch jest zatrzymany - wlasnie podjechal dzwig by wyciagnac pechowego tira z krzaków. Dla nas to kolejna godzinka w korku .

Autostrady węgierskie sa bardzo pożadne. Nowe, gładkie i po plaskim co po pobycie w górzystej Grecji morzemy właściwie docenić.

Dalsza droga to monotonne przemieszczanie się po autostradach. Za Bratysławą dobra droga sie kończy, chociaż to nadal ekspesówka. Kierujemy się na Zwardoń. Nie polecamy tej drogi. No może za dwa, trzy lata gdy skończa budowę porzadnej drogi. Obecnie jest to kluczenie waskimi asfaltami po wsiach. Lepiej wiec udać sie na Cieszyn. Z tamtad do Bielska Białej jest juz nowa, szeroka droga. Pierszy postuj robimy pod Bielskiem. temperatura spadła do 14 st. A jeszcze wczoraj wieczorem w belgradzie było 30 !

Do domu docieramy okolo pólnocy po 15 godzinach jazdy.

I to na tyle
Jak znajde troche czasu - cały wyjazd podsumuję w ostatnim rozdziale.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


poprzednia strona
powrót do wprowadzenia