W   D R O D Z E 

Rosolini - Orvieto                                       .


wtecz -------  powrót ------ dalej
.
Nadszedł czas pożegnań. Jeszcze wieczorem ostatnia rozmowa z państwem Sipione, ostatnie podarunki na drogę, pożegnalny kieliszek wina. Jutro z samego rana, jeszcze przed wschodem słońca przywitamy się z szeroką wstęga drogi, która powiedzie nas pod próg domu. Dzień przywita nas pod Etną. Skapana w czerwieni napawa smutkiem, że to już po. 

Messyna jak w drodze do, zaprasza do kolejki aut oczekujacych na prom. Tym razem nie pójdzie łatwo, trzeba czekać prawie godzinę na wjazd w czeluście pokładów promu. Dalej ponownie tak zwana autostrada, która rodzi się w bólach remontów. A patrząc na czasami wykończone i lsniace od czerni nowego asfaltu pasy boli bo trzeba wlec się w ogonie za np. niespiesznym kamperkiem. Trzeba sie wlec bo nowy pas jest pozagradzany, poprzedzielany, unieruchomiony. O ile jest, a cześciej po prostu stary i opuszczony czeka na swoją kolej. Głód zapycham bułkami nadziewaną mozzarellą z pomidorami na jednej z niewielu ze stacji benzynowych przed Salerno. Trudy podróży wynagradzaja uroki krajobrazu. Droga pnie się prawie szczytami gór, bardzo wysoko w dzikiej i pustej raczej okolicy. Czasami pojawiaja się miasteczka bardzo urokliwie zawieszone na zboczach, gdzieś bardzo wysoko. Nachodzi mnie refleksja - co zmusiło ludzi do mieszkania w tak niegościnnym miejscu?

Mijamy Salerno, Neapol, Rzym i tak aż do momentu gdy już wszyscy mamy dość. Pierwszy zjazd z autostrady witamy z radoscią. Zaraz za bramkami znajdujemy aleje hoteli. Jeden za drugim zapraszają by zależnie od zasobnosci portfela wybrać coś dla siebie. Jeszcze prawdziwy obiad w prawdziwej restauracji z lamka wina i dzień uznajemy za zakończony. A szkoda. Miejscem gdzie znależlismy szczęsliwie nocleg to przedmiescia miasta Orvieto. Tutaj omija nas wizyta w katedrze okreslonej przez Papieża Leona XIII "złota lilią włoskich katedr". Budowana porzez około 300 lat już od końca XIII w. uchodzi za jedno z najwspanialszych dzieł włoskiej architektury sakralnej. Ale nie było tam nas. Nie zobaczylismy gotyckiej fasady zaskakujacej podobno harmonia strzelistych wieżyczek i portali, ani bogato zdobionych złotem rzeżb. To wszystko nastepnym razem gdy już mniej zamroczeni drogą i winem zatrzymamy sie tutaj ponownie by cieszyc oczy wpaniałosciami architektury katedry i umieszczonego na szczycie 300m urwiska miasta.
 
 


 
 
 

 

Etna

Pożegnanie z Sycylią
Messyna

Orvieto




wtecz -------  powrót ------ dalej